On wciąż węszy, rozgląda się, sprawdza, kontroluje. I zadaje pytania: co tak dziwnie pachnie, czemu tu leżą jakieś paprochy, dlaczego coś wisi krzywo i ulubione: "kochanie, co TO tutaj robi?!".
- Mógłbyś pracować w jakimś NIKu! - jęknęłam. - Albo w Sanepidzie! Albo w kontroli skarbowej! Ty jesteś Trybunałem Konstytucyjnym, Rzecznikiem Praw Obywatelskich, ZUSem, KRUSem i... nie wiem... Jezusem w jednej osobie! Wszystko sprawdzasz, wszystko kontrolujesz, to jest po prostu NIE DO ZNIESIENIA! - wybuchłam, z pasją krojąc ananasa w kostkę.
- Kochanie. Włos ci zwisa z rękawa - odparł spokojnie On.