30 maja 2011

Rowerem przez Kraków - jest lepiej


Bicycle symbolDawno nie aktualizowałam tego działu, bo też w zeszłym roku prawie nie jeździłam rowerem ze względu na deszcze i powodzie.

Po prawdzie, to nie było też za bardzo dokąd jeździć, bo pracę miałam taką, że spocenie białej bluzki podczas przejażdżki na rowerze nie wchodziło w grę.




Teraz mam pracę idealną - i jednym z przejawów idealności jest możliwość dojazdu rowerem. Wskakuję zatem co rano na mojego stalowego rumaka i pędzę przez Skałki, wzdłuż Monte Cassino, przez Most Grunwaldzki, pod Wawelem, później Grodzką, Sławkowską i Krowoderską. Cała trasa zajmuje mi 30 minut - tyle samo albo i krócej niż autobusem. Jedzie się bardzo przyjemnie, bo 3/4 to ścieżki rowerowe.

Jedno jest pewne: jest lepiej.
W porównaniu do poprzednich lat:

1. Mniej osób do wydzwonienia - odnoszę wrażenie, że świadomość istnienia rowerzystów i ścieżek rowerowych wzrosła. Teraz jak dzwonię, jest to raczej ostrzegawcze "uwaga!" niż wściekłe "zejdź z drogi, idioto".

2. Więcej rowerzystów. I oni są jakoś bardziej pozytywnie nastawieni. Uśmiecham się do nich, a oni odwzajemniają uśmiech. Ustępują pierwszeństwa. Nie ścigają się. Posiadacze rowerów górskich nie obdarzają rowerów miejskich pogardliwymi spojrzeniami.

3. Samochodziarze mniej wredni. Jeszcze ani razu nikt na mnie nie zatrąbił ani nie zajechał mi drogi. A taksówkarze to jest w ogóle wzór ostrożności. Jadą powoli i się rozglądają, zwłaszcza na Starym Mieście.

Oczywiście nie jest idealnie. Mam wrażenie, że niektórzy za bardzo wzięli sobie do serca nowelizację prawa o ruchu drogowym, a szczególnie ten fragment o wyprzedzaniu z prawej strony. Owszem, od 22 kwietnia można to robić, ale wobec pojazdów innych niż rower. Wyprzedzanie rowerzysty z prawej strony jest niebezpieczne.

Ale ogólnie - każdemu polecam jazdę rowerem po Krakowie. Jest fajnie!