Po warsztatach wróciłam do domu głodna jak wataha wilków.
- Jeszcze bym coś zjadła. Zostały parówki? - dopytuję się ogarnięta gastrofazą.
- Zostały. Weź sobie dwie.
- Dwie?! Zjem cztery.
- Mogę się zgodzić najwyżej na trzy - odpowiada poważnie On.
- Gdyż..?
- Gdyż pragnę spożyć trzy pozostałe jutro na śniadanie.
- Ale ja jestem GŁODNA!!!
- Możemy się umówić tak: zjesz trzy parówki, ale w zamian za tę czwartą dostaniesz wino.
29 maja 2011