23 czerwca 2011

Dobry powód


- Czy gazpacho to nie jest coś do jedzenia? - nagle spytał On.
- Owszem. Zupa. Chłodnik. Hiszpania - odpowiedziałam telegraficznym skrótem.
- Aha. Bo coś mi się kojarzyło.
- Było na pikniku. Nie chciałeś spróbować, nie wiem dlaczego.
- Bo jak coś się nazywa jak piosenka Marillion, to ja nie mogę temu ufać...