18 sierpnia 2011

Kalafior


Kupiłam wielki kalafior i ugotowałam. Zjedliśmy połowę, resztę wstawiłam do lodówki, żeby następnego dnia przerobić go na zupę-krem. Niestety, kalafior nie dotrwał, a przy okazji zasmrodził lodówkę.

- Mózg mi się ugotował - jęknęłam po spędzeniu czterech godzin w kuchni z rozgrzanym do 160 stopni piekarnikiem.
- Myślisz, że wygląda teraz jak kalafior? - On wykazał nikłe zainteresowanie.
- Nie mam pojęcia. Ale kalafior wystawiłam na balkon.
- Jesteś pewna, że to był kalafior? A nie twój mózg?