Nie wiem, czy wiecie, ale praktycznie każdy dzień w roku jest jakimś świętem. Mniej lub bardziej bezsensownym.
- Jak myślisz, dałoby radę zrobić tak, żeby święto było zaznaczone z podpisem? - zagadnęłam Es. - Wiesz, na zasadzie: Dzień Masturbacji, a potem opis w stylu "dzisiaj możesz ile chcesz".
- Myślę, że tak - niepewnie odparła Es., patrząc na mnie dziwnie.
- Wy naprawdę chcecie wrzucić do tego kalendarza Dzień Masturbacji?! - oniemiał ze zgrozy K., czuwający nad całym projektem.
No, oczywiście, że nie. Po prostu inne święta miały mniej zapamiętywalne nazwy...