Wciskamy się we trzy na tylne siedzenie samochodu.
- Ale jesteśmy upakowane! - cieszy się O. z mojej lewej.
- No, jak pingwinki! - dodaje K. z mojej prawej.
- Chyba jak sardynki... - prostuję, jak to ja.
- Ja wolę pingwinki. Chyba lepiej smakują - protestuje K. - A ty nie wolisz?
- Nie wiem, bo nigdy nie jadłam pingwina. Nie mogę się zdecydować, czy to drób, czy dziczyzna...