- Czemu czyścisz szprycę?
- Bo jak jechałam na święta, to wzięłam końcówki do rękawa cukierniczego, i zapomniałam ich u rodziców.
- Aha. A czemu wtedy nie wzięłaś szprycy?
- Bo była w niej czekolada, którą właśnie wyjmuję - warknęłam walcząc z zastygniętą masą.
- Krótko mówiąc, walczysz z płodami własnego lenistwa - podsumował On.
- Tak jest. Koło się zamyka. Koło gospodyń wiejskich.
- Koło gospodyń miejskich. I LENIWYCH - poprawił mnie On.