Znacie takich mężczyzn, którzy na studiach noszą t-shirty kupione w podstawówce, ciągle mylą kosz na pranie z koszem na śmieci, zapełniając ten pierwszy rozsypującymi się ze starości ciuchami, a na dźwięk słów "tę koszulkę to chyba już trzeba wyrzucić" dostają gwałtownych drgawek, wysypki i nagłego ataku głuchoty? Tak? No to Go znacie.
- Wiesz, że śpisz ostatnio w łachmanach? - spytałam Go delikatnie, widząc jak zdejmuje z siebie coś, co przy dużej dozie dobrej woli można by nazwać ażurowym t-shirtem.
- ... - On pominął moją sugestię pełnym godności milczeniem, ostrożnie składając w kostkę swoje bawełniane dziury.
- Miałam dzisiaj rano wrażenie, że budzę kogoś z adaptacji scenicznej "Nędzarzy".
- Zapatrzyłem się ostatnio w Romie - przytaknął On. - Ale ta koszulka pójdzie już dzisiaj na szmaty - dodał mimochodem.
A mnie w głowie zagrało "Alleluja" Haendla.