7 kwietnia 2012

Na cztery głosy


- Co ja jeszcze muszę upiec... a, mazurek - mruknęłam do siebie.
- Dąbrowskiego? - spytał Braciszek.
- Mazurek? - zdziwił się Tata. (U nas nigdy nie ma mazurków.)
- Nie, limonkowy - odpowiedziałam Braciszkowi.
- Aha, limonkowy - mruknął nieuważnie Tata, przeglądając listę kontaktów w telefonie. - Ktoś z Ukrainy...
- Co limonkowy? - zainteresowała się Mama.
- Ktoś z Ukrainy - wyjaśnił Braciszek.