Miejsce akcji: dział spożywczy w sklepie odzieżowym brytyjskiej sieci. Czas akcji: 2 miesiące temu. Post odkopany.
ja: (podchodzę do kasy z ciastkami podwójnie czekoladowymi)
pan nr 1: Zapraszam do kasy!
pan nr 2: (nieco obrażony) Ja też zapraszałem do kasy.
pan nr 1: Widocznie byłeś mało przebojowy. Czy posiada pani kartę stałego klienta?
ja: Nie, nie posiadam.
pan nr 1: A czy chce sobie pani taką wyrobić? To zajmie dwie minuty.
ja: Nie, dziękuję. Nie jestem stąd, a w moim mieście nie ma waszego sklepu.
pan nr 1: Być nie może! A co to za miasto?
ja: Kraków. Nie ma was w Krakowie! Dlaczego?!
pan nr 2: Za miesiąc z kolegą mamy urlop, to będziemy.
ja: Doskonale. A przywieziecie mi ciastka podwójnie czekoladowe?
pan nr 2: (zamyślony, nie słucha) Ja w sumie nigdy nie byłem w Krakowie...
pan nr 1: Oczywiście, że przywieziemy! Warto, choćby dla takich pięknych kobiet...
pan nr 2: (zazdrośnie) No, no, a obrączkę zdjąłeś?
They made my day, dzisiaj i wtedy.
29 kwietnia 2012