11 maja 2012

Rowerzystka w obronie słuchawek


musicProste zasady rowerowego savoir-vivre'u opublikowano na stronie I Bike Krakow, a w komentarzach prawie od razu pojawiły się ciekawe opinie na temat tzw. "słuchawkowiczów".

Ja dzwonka nie mam, wolę swój zwykły głos, szczególnie że spotyka się „słuchawkowiczów” którzy dzwonka nie usłyszą a głos raczej powinni - napisał pg, a Monika dodała: Czasami się zastanawiam, jak można po mieście jeździć, nie słysząc nadjeżdżających samochodów, dzwonków, klaksonów itp. Kierowcy mają ten luksus, że mają lusterka i widzą co dzieje się za ich plecami, rowerów z lusterkami próżno szukać, więc trzeba się zdać tylko na słuch.

A ja stanę w obronie "słuchawkowiczy". Dlaczego?


1. Słuchawki nie blokują całkowicie dostępu dźwięków z zewnątrz.

Oczywiście, są słuchawki, które to robią. Tzw. dokanałowe, teraz bardzo popularne. Ale ja nigdy takich nie miałam i nie zamierzam mieć, bo nawet pieszy powinien słyszeć, co się wokół niego dzieje. Zwyczajne douszne czy nauszne słuchawki tylko sączą dźwięki prosto do ucha, działają jak kierunkowy głośnik. Tylko od rozsądku właściciela zależy, czy podkręci głośność na maksa. Ja nie podkręcam. Nawet słyszę, jak ptaki śpiewają, kiedy przejeżdżam przez Skałki.

2. Słuchawki chronią ucho.

Przed popularnie zwanym "zawianiem". Zamiast nich można nałożyć chustkę czy opaskę, albo włożyć w ucho watę - efekt ten sam, ale mniej przyjemny niż muzyka. A jak mnie już "zawieje", to na pewno stworzę większe zagrożenie dla ruchu żyjąc w swoim własnym świecie szumów wywołanych zapaleniem ucha środkowego niż nosząc słuchawki. Możecie być tego pewni.

3. Głośność na poziomie rozmowy.

Jeśli podczas jazdy samochodem można rozmawiać przez telefon i podczas jazdy rowerem też można (swoją drogą, jak tutaj wyglądają przepisy? rowerzysta też powinien korzystać z zestawu głośnomówiącego lub słuchawki bezprzewodowej? edit z 4 lipca: TAK, ma obowiązek to robić. Art.45.2.1 "[zabrania się] korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku" odnosi się do wszystkich kierujących pojazdem, w tym do rowerzystów), to dlaczego nie słuchać muzyki lub audiobooka? Wystarczy ustawić głośność na poziomie zwykłej rozmowy.

4. Jak radio.

Praktycznie każdy samochód ma radio i/lub odtwarzacz muzyki, prawda? A zamykając się w blaszanym pudle izolujemy się od dźwięków otoczenia tak samo jak zakładając słuchawki podczas jazdy na rowerze. Mimo to kierowcy słyszą klaksony - a jeśli nie słyszą, to znaczy, że mają muzykę włączoną za głośno. Jeśli odpowiednio dobierze się głośność, słuchawki są jak radio.

5. Osobom głuchym i niedosłyszącym wolno jeździć na rowerze.

A nawet (chyba) mogą dostać prawo jazdy! Wg Światowej Federacji Głuchych nie ma żadnego dowodu, że głusi kierowcy powodują więcej wypadków drogowych niż słyszący, ani że głusi stwarzają zagrożenie na ulicy bardziej niż słyszące osoby. 

Oczywiście hamletowskie "słuchać albo nie słuchać? oto jest pytanie" pozostawiam każdemu do rozważenia. Jednak jeśli widzicie w Krakowie rowerzystkę ze słuchawkami w uszach, to pewnie jestem ja. Możecie do mnie zawołać. Na pewno odpowiem, bo mimo muzyki doskonale słyszę to, co się dzieje wokół mnie.