- Niesamowite, jak to pomelo ostatnio dobrze wygląda - powiedziałam, w zadumie ogarniając wzrokiem parapet w sypialni.
- Najbardziej niesamowite jest to, co się stało z begonią! Przecież wcale jej nie było, a teraz rośnie jak szalona.
- Jestem jak Crowley* z "Dobrego omenu", powiedziałam jej, że ma się wziąć za siebie, bo wyląduje na śmietniku. Szkoda, że moje groźby jakoś nie działają na pomelo... Ciekawe czemu. Ono pewnie wie, że ty je zawsze obronisz.
- Nie dlatego... Po prostu pomelo nie rozumie po polsku.
* "O rozmawianiu z roślinami dowiedział się [...] z programu radiowego i uznał to za znakomity pomysł. Chociaż rozmawianie
nie jest być może
właściwym słowem na określenie tego, co robił. To zaś, co robił,
było uczeniem ich bojaźni bożej.
Ściślej mówiąc - bojaźni Crowleya. W dodatku co kilka miesięcy
Crowley wybierał roślinę rosnącą zbyt powoli albo ulegającą
więdnięciu liści czy brązowieniu, albo też po prostu nie wyglądającą
tak dobrze jak inne i obnosił ją wśród pozostałych.
— Pożegnajcie się z waszym przyjacielem - mawiał. - Po prostu nie potrafił dać sobie rady...
Następnie opuszczał mieszkanie z występną rośliną i wracał około godzinę później z wielką, pustą doniczką, którą ustawiał w widocznym miejscu. Rośliny były najprzepyszniejsze, najzieleńsze i najpiękniejsze w całym Londynie. A także najbardziej przerażone." [Neil Gaiman & Terry Pratchett "Dobry Omen"]
— Pożegnajcie się z waszym przyjacielem - mawiał. - Po prostu nie potrafił dać sobie rady...
Następnie opuszczał mieszkanie z występną rośliną i wracał około godzinę później z wielką, pustą doniczką, którą ustawiał w widocznym miejscu. Rośliny były najprzepyszniejsze, najzieleńsze i najpiękniejsze w całym Londynie. A także najbardziej przerażone." [Neil Gaiman & Terry Pratchett "Dobry Omen"]