26 lipca 2012

Twarde lądowanie


- Wiesz, czego mi będzie brakować? - spytałam Go, kiedy już rozpakowaliśmy się po powrocie z Rzymu.
- Chyba nie wina? Przecież to możesz chlać do woli - wzruszył ramionami On.
- Em... - spojrzałam na Niego zdziwiona.
- Oczywiście w granicach tego, na co JA ci pozwalam! - dodał On.

Tak naprawdę to będzie mi brakować słońca i uśmiechniętych ludzi, i palm na tle pinii oraz vice versa, przeżywania połowy dnia bez odczuwania głodu, jedynie na pysznej wodzie prosto z kraników, spania pod prześcieradłem, siesty, dolce far niente i włoskiej "maniany", dzięki której dnie wydają się dużo dłuższe niż u nas.