- To trzeba będzie zrobić w Wordzie - zapowiedział M.
- OK - zgodziłam się, bo chociaż z programów graficznych znam jedynie Painta, to z Wordem mogę robić cuda na patyku*.
- Dasz sobie radę, prawda? - upewnił się M. - Słyszałem, że jesteś niezłym Word designerem.
* Zaczynałam moją przygodę z Wordem w zamierzchłych czasach, kiedy produkty Apple mogłam oglądać wyłącznie na zdjęciach, Linux to była skomplikowana zabawka dla zawodowców, a naprawdę każdy, kto miał komputer, miał również spiraconą płytkę z MS Office. (Była to kopia kopii kopii kopii kopii skopiowana z kopii, bo oryginały kupowały chyba tylko szkoły.) Tak czy siak, przeklęłam Worda tak wiele razy podczas licznych godzin spędzonych na składaniu gazety szkolnej do druku, że jesteśmy zaprzyjaźnieni do dziś.