- I co mam teraz zrobić, jak nie kupiłyście z siostrą chleba? - spytał On przez telefon.
- Wyślij ją do sklepu - poradziłam po prostu.
- W taką pogodę to bym psa nie wygonił! - wzdrygnął się On.
- Oj, daj spokój. Niech idzie, daleko nie ma, przewietrzy się. Na tym świecie nie ma nic za darmo, jak u nas nocuje, to musi sobie iść po śniadanie. A jak wróci, każ jej umyć okna!
- ... - On milczał, zaskoczony chyba moim kapralskim tonem.
- W ogóle zostawiłam listę zadań dla niej na moim biurku.
- Na tablicy magnetycznej?
- Nie, w takim grubym zeszycie...
- Myślałem, że mówisz o swojej liście postanowień na 2013.
- A, to. Też jej możesz dać, niech wyrobi moją normę.
29 stycznia 2013