Od czasu przeprowadzki codziennie rano słyszymy kłótnie którychś sąsiadów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że oni naprawdę wrzeszczą na siebie każdego dnia bez wyjątku. I to trwa od 5 lat.
- Wiesz, zastanawiam się, jak można tak żyć - powiedziałam któregoś ranka. - Gdybyś ty mnie tak wkurzał przez tyle czasu, to albo bym przywykła, albo bym się wyprowadziła.
- Może ci ludzie to masochiści? - podsunął On.
- Pakuj się, k...o! - ryknął sąsiad.
- I to jacyś wyjątkowo zażarci... - skrzywiłam się.
- Nie możesz od razu zakładać najgorszego. Może oni właśnie wyjeżdżają na wakacje, a ona się nie spakowała..?
- ...wypier...! - zawył sąsiad.
- A teraz pewnie ją pogania, bo się boi spóźnić na samolot?
A teraz serio: wyobrażacie sobie mieszkać z kimś, z kim kłócicie się na noże dzień w dzień?
A teraz serio: wyobrażacie sobie mieszkać z kimś, z kim kłócicie się na noże dzień w dzień?