27 kwietnia 2013

Grzechy rowerzystów - część I


Robi się cieplej, więc na ulice miast i wsi wylegają masowo rowerzyści. Znienawidzeni przez pieszych i rolkarzy za używanie dzwonków, znienawidzeni przez kierowców za samo istnienie, wreszcie nienawidzący pieszych, rolkarzy i kierowców najczęściej za to, że są.

Przez miniony tydzień pytałam przygodnie napotkanych rowerzystów o to, dlaczego jeżdżą po chodniku. Oto odpowiedzi.

TRAMWAJOFOBIA

Trzy rowerzystki i jeden rowerzysta spotkani na Długiej powiedzieli, że jeżdżą po chodniku, bo boją się tramwajów. Ja ich rozumiem - wychowałam się w mieście, w którym musiałam uważać jedynie na samochody i autobusy. Po 20 latach los rzucił mnie do Krakowa i przez parę miesięcy miałam oczy dookoła głowy nawet na Szewskiej. (Przypis dla całej reszty Polski: Szewska leży w obrębie Starego Miasta i są na niej resztki torów tramwajowych... nieużywane od 60 lat.)

Dopiero niedawno pokonałam lęk przed tramwajami, uświadamiając sobie, że jestem takim samym uczestnikiem ruchu jak one. Mimo to staram się planować trasy tak, żeby nie wchodzić tym potworom w drogę - spiesząc się, żeby uciec przed tramwajem, można przez nieuwagę wpaść kołem w szynę i wyrżnąć mordą o bruk.

POJAZDOFOBIA

Kolejnych kilka odpowiedzi dotyczyło strachu przed ruchem samochodowym. Nie przeczę, na pewno jest to problem - wielu kierowców jeździ za szybko, nie patrzy w lusterka, niektórzy łamią przepisy. Ale wjeżdżając na chodnik stajemy się dla pieszych dokładnie takim samym postrachem, jak samochody dla nas. W ruchu drogowym chodzi o współistnienie, nie o demonstrację siły!

Fakt, że trzeba mieć niezłego pecha, żeby kogoś zabić jadąc rowerem. Ale krzywdę pieszemu zrobić można, i to bardzo łatwo. Trudno się dziwić, że piesi się boją, zwłaszcza że nadjeżdżającego roweru nie słychać. Z kolei na dzwonek piesi reagują od wielu lat tak samo: jakbym im krzyknęła do ucha "jak leziesz, ty penisie?!". A tymczasem ja dzwonka używam delikatnie, żeby ostrzec "uwaga, coś jedzie".

Mimo to ostrożna jazda po jezdni w mieście, zgodnie z przepisami, nie jest wcale tak niebezpieczna jak wielu się wydaje. Jestem tego najlepszym przykładem. Tak naprawdę najbardziej się bałam zanim spróbowałam. Dużo daje jazda trochę bliżej osi jezdni niż nas uczono w szkole - mniej więcej po śladzie prawego koła samochodu. Dzięki temu jesteśmy bardziej widoczni i nie da się nas wyminąć o kilka milimetrów.

POLSKIE DROGI SĄ KRZYWE

Tyle razy słyszałam już ten tekst, że wcale nie zdziwiło mnie tłumaczenie rowerzystów. Jak raz w centrum Krakowa drogi są w naprawdę dobrym stanie - a jak są w złym, to chodnik nie lepszy (Krowoderska). Z dwojga złego lepiej telepać się po wertepach po jezdni niż straszyć pieszych na równie krzywym chodniku. Albo wybrać inną trasę. Lepiej utrzymaną.

A NIE MOŻNA?

Kilkanaście osób było bardzo zdziwionych moim pytaniem. Nie doczytali ustawy, która mówi, że rowerzyście wolno korzystać z chodnika w szczególnych warunkach. Pisałam o tym w zeszłym roku tutaj, trąbiły też na ten temat wszystkie media, a ci nadal nie wiedzą. Pomijam, że nawet przy spełnieniu konkretnych warunków na chodniku rowerzysta jest gościem. Zawsze.

BO WYPIŁEM PIWO

Jeden był taki mądry. Można uważać, że przepisy są głupie, ale to naprawdę nie zwalnia od obowiązku ich przestrzegania. Krótka piłka: jedziesz, to nie pij. W przypadku natknięcia się na patrol policji zapłacisz podwójnie, za jazdę po chodniku oraz za jazdę po pijanemu. W dodatku jeśli będziesz uczestniczyć w wypadku, to nawet jeśli winę poniesie druga strona, to automatycznie za winnego zostaniesz uznany Ty, jako nietrzeźwy. Nie lepiej było posiedzieć przy soczku?

Sama jestem rowerzystką, chodzę też pieszo. Wierzę, że nienawiść i niechęć wracają do nas - dlatego staram się rozumieć, nie psioczyć. Nie uogólniam. Choć mogłabym, bo kierowców rozmawiających przez komórkę, wymuszających pierwszeństwo i nieużywających kierunkowskazów codziennie spotykam kilkunastu. Na kilkuset ogólnie, którzy nie zwracają na siebie uwagi, bo jeżdżą normalnie i zgodnie z przepisami.

Warto sobie to uświadomić i trochę stłumić w sobie szalejące emocje.
Róbmy swoje, najlepiej jak potrafimy. Wszystkim będzie się jeździło lepiej.