8 maja 2013

Granice ignorancji


Rozmowa zasłyszana w krakowskim pubie Omerta, który słynie z dużego wyboru mniej lub bardziej nietypowych piw lanych.

- ...i on w ogóle nie zna słów! Bo on nie jest stąd!
- Ale jakich słów?
- Nie wie co to nakastlik, weka, pomadki...
- Jakiś dziwny! To normalne słowa są!

***

- ...i to piwo Cieszan.
- Chyba Ciechan?
- A może. A to nie to samo? W ogóle skąd jest Ciechan? Z Cieszyna, nie? No bo skąd?

Dlaczego to zamieszczam?

Bo zastanawiam się ostatnio, jakie są granice ignorancji. Sama jestem chodzącą skarbnicą wiedzy niepotrzebnej - sama czasem się dziwię, jak zaskakujące rzeczy trafiają do mojej pamięci zupełnie przypadkowo. No dobrze, załóżmy, że mam dziwny mózg, bo wiem nie tylko, ŻE istnieje Ciechanów, ale na dodatek GDZIE jest. Nie każdy przecież ma Siostrę, która mieszkała kiedyś z ciechanowianką. 

Zatem rozgrzeszam niewiedzę, bo niemożliwe jest wiedzieć wszystko. Ale nie pojmuję i chyba nigdy nie pojmę postawy "jestem głupi i dobrze mi z tym". W czasach powszechnego dostępu do internetu wystarczyłyby trzy kliknięcia, żeby sprawdzić, skąd jest piwo Ciechan. I nie kompromitować się brakiem znajomości geografii własnego kraju. Przecież nie chodzi o wioseczkę z setką mieszkańców, ale całkiem spore miasto. Przed 98 r. nawet wojewódzkie. 

Takie podejście prezentuje też sporo ludzi w internecie - siedzą przy komputerze, mają dostęp do Google, Wikipedii i wszystkich informacji świata, ale i tak pytają rozmówcę o słowa, pojęcia czy nazwiska. Mnie byłoby zwyczajnie wstyd, że traktuję drugą osobę jak uosobienie Google.

Druga sprawa: jak zamkniętym człowiekiem trzeba być, żeby dziwić się, że ktoś z Pomorza czy z Podlasia nie zna krakowskich regionalizmów? Te dziewczyny - a właściwie kobiety, bo wyglądały na moje rówieśniczki - zachowywały się jak dzieci, które pierwszy raz w życiu odwiedziły zoo. Ooo, jakie to dziwne, ten słoń, jak on dziwnie wygląda, i nie wie co to nakastlik, ale dziwny!

Jak Wy się na to zapatrujecie? Przesadzam?