18 maja 2013

Grzechy rowerzystów, część II


Po pierwszej części o grzechach rowerzystów przyszedł czas na kolejną. Tym razem chciałabym poruszyć kwestię oświetlenia i ogólnej widoczności rowerzystów. Chętnie usłyszę, co Wy na ten temat sądzicie, bo o ile nie było mi trudno znaleźć rozmówców na chodnikach, to cichociemnych trudno mi było dogonić.

Przypomnę, że teksty z serii "grzechy rowerzystów" nie mają na celu antagonizowania żadnych grup - są jedynie próbą określenia przyczyn i źródeł konkretnych problemów.

ŻAL MI KASY

Nawet najtańszy rower kosztuje co najmniej 100 zł. Żal Ci 20 zł na komplet lampek? Wystarczy kilka razy wypić dwa piwa zamiast trzech, a wszyscy uczestnicy ruchu będą Ci wdzięczni. Poza tym implanty wybitych jedynek czy gips na ramię, albo zwykły mandat za jazdę bez świateł mogą kosztować Cię dużo więcej.

JEŻDŻĘ TYLKO W DZIEŃ

Takie wytłumaczenie słyszałam parę razy. Niby ma sens, prawda? Ale prawo i przede wszystkim rozsądek nakazują włączać światła nie tylko w nocy ("od zmierzchu do świtu"), ale i "w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza, spowodowanej mgłą, opadami atmosferycznymi lub innymi przyczynami".

Bywa, że do pracy jadę we mgle. Albo wracam w deszczu. I wierzcie mi, na tle ciemnozielonych krzaków szary rower z ubranym na czarno rowerzystą w takich sytuacjach nie jest widoczny.

PRZECIEŻ SĄ LATARNIE

Też niezły argument, ale banalnie prosty do obalenia - latarnie świecą też na samochody, które jednak muszą te światła włączać. I to cały dzień. W dodatku wiele miast stosuje cięcia budżetowe i tak jak Kraków, wyłącza latarnie o jakiejś porze. Wreszcie trzeba kwestia: są miejsca, które wcale nie są dobrze oświetlone. Na przykład Bulwary Wiślane czy Most Grunwaldzki, nie wspomnę o drodze przez Skałki Twardowskiego, na której latarni nie ma wcale.

JEŻDŻĘ PO CHODNIKU

Więc piesi nie muszą Cię widzieć. Logiczne, przecież każdy chciałby zostać potrącony przez rower. Ludzie tylko po to chodzą po chodnikach. A tak serio, to poczytaj sobie, człowieku, Prawo o Ruchu Drogowym. Albo tutaj w pigułce.
 
NIE BĘDĘ OBCIĄŻAĆ ROWERU

Argument stosowany przez wyścigowców. Tak głupi, że aż mi się nie chce komentować.

Używacie światełek, lampek, odblasków? Nosicie niewymagane prawem kamizelki odblaskowe czy wolicie po prostu jaskrawy strój? A może wolicie zostać cichociemni?