8 czerwca 2013

5 mitów o wodzie


Mój zeszłoroczny tekst o wodzie z kranu wymaga chyba uzupełnień. Raz, że przez rok trochę się zmieniło na rynku, a dwa, że wciąż pokutują jakieś dziwne mity i przekonania.

Jeśli zastanawiasz się, czy można pić wodę z kranu - ten tekst jest dla Ciebie!


MIT 1: wodą z kranu można się zatruć.

Częściowo prawda. Woda, która trafia do naszych kranów, jest regularnie badana pod kątem mikrobiologicznym - co oznacza, że nie zawiera szkodliwych dla naszego żołądka drobnoustrojów. Te badania jednak przeprowadzane są wyłącznie dla wody pitnej, no i nie obejmują zanieczyszczeń, które mogą trafić do wody pomiędzy punktem pobioru a naszym kranem. Zdarza się, że osoby ze szczególnie wrażliwym żołądkiem (małe dzieci, ludzie starsi, chorzy) cierpią na jego rozstrój po wypiciu kranówki. Dlatego zaleca się, żeby podawać im wodę z kranu po jej uprzednim przegotowaniu, jeśli nie jesteśmy jej pewni.

MIT 2: woda filtrowana jest pozbawiona minerałów.

Nieprawda! Jeśli filtrujemy ją za pomocą filtra węglowego. Filtr z węgla aktywnego lekko zmiękcza wodę, pozbawiając ją części jonów wapnia (Ca) i magnezu (Mg), które odpowiedzialne są za tworzenie się nieestetycznego, ale nieszkodliwego kamienia kotłowego - tego syfu w czajniku. Ponadto usuwa z niej związki chloru, fenole i pestycydy, detergenty.

Minerałów pozbawiona jest woda destylowana, która nie nadaje się do picia. Taka woda wychodzi z filtra działającego na zasadzie odwróconej osmozy, nigdy z filtra węglowego. Ewentualne niedobory minerałów w naszym organizmie powinny być zawsze diagnozowane przez lekarza - a powoduje je nie woda filtrowana, tylko niewłaściwie zbilansowana dieta.

MIT 3: kranówka może zawierać szkodliwe związki chemiczne.

Częściowo prawda. Chyba nigdzie już w Polsce nie ma rur ołowianych, ale tak, stare rury mogą sprzyjać nadmiernemu nasyceniu wody w jony żelaza, niklu czy miedzi. Jest to o tyle szkodliwe, że te pierwiastki są w naszym organizmie magazynowane (w przeciwieństwie do np. wapnia czy magnezu, których nadmiar wydalamy z moczem), co może prowadzić do różnych dolegliwości. Niestety, tu przykra wiadomość: gotowanie wcale nie usuwa z wody metali ciężkich, a czasem (w przypadku ołowiu) wręcz przeciwnie.

Jeśli podejrzewamy zanieczyszczenie wody metalami ciężkimi, najlepiej wykonać kompletne badania krwi (koszt ok. 30 zł za osobę) albo zamówić w najbliższym Sanepidzie analizę wody z kranu (koszt ok. 400-500 zł).

MIT 4: temperatura wody nie ma znaczenia.

Nieprawda. O ile picie zimnej kranówki jest na ogół całkowicie bezpieczne, to odradza się spożywanie jej podgrzanej. Im cieplejsza woda, tym większa szansa, że przenikną do niej różne związki chemiczne z rur, w których stoi (nawet plastikowych!). Ta sama zasada tyczy się wody przefiltrowanej - do dzbanka wlewamy zimną i wypijamy ją jak najszybciej, a sam dzbanek trzymamy z dala od źródeł ciepła i bezpośredniego światła. Woda zmiękczona "zaprasza" wszelkie bakterie i drobnoustroje.

MIT 5: picie przefiltrowanej kranówki nie ma sensu.

Nieprawda. Nie ma tylko w jednym przypadku: jeśli wolisz wodę gazowaną. Wtedy trzeba sobie kupić Soda Stream (urządzenie do przygotowywania wody sodowej w domu plus nabój z CO2, wystarczający na napełnienie 80 butelek; wydatek zwraca się po ok. 6 miesiącach - cóż, cena za wysublimowany gust) i w ten prosty sposób oszczędzić trochę ropy naftowej potrzebnej do produkcji tylu butelek PET.

Argumentem przeciw mogłoby być stwierdzenie, że Bobble czy dzbanki z filtrem są zrobione z plastiku - tak samo jak te 700 butelek PET, jakie zużywamy rocznie. Ale chyba już w podstawówce uczą, że jeden jest mniejsze od siedmiuset, prawda? 

Nie będę tu udowadniać po raz drugi, że Bobble plus dzbanek z filtrem to niemal sześciokrotne obniżenie wydatków na wodę dla jednej osoby. Sami sobie przeczytajcie i policzcie, czy chcecie się dawać nabić w butelkę koncernom i tracić prawie 1500 zł rocznie...