9 listopada 2013

Palec


- Uderzyłem stopą w stopień... - zaczął On stając w drzwiach.
- Wspaniale - powiedziałam z ironią. 
- ...i chyba zwichnąłem palec.
- Wspaniale - powtórzyłam. - Który to już raz?
- Oj, nie pamiętam - zdenerwował się On. Ale ja pamiętałam: raz ukruszył sobie kość w palcu stopy, raz stłukł paluch uderzając nim o listwę przypodłogową. Po drodze miał jeszcze zabieg chirurgiczny, którego wynikiem było chodzenie o kulach i trzymanie stopy w górze przez miesiąc. A to wszystko jak już się znaliśmy!
- Nie wiem, jak ty to robisz.
- Bo stopy są tak beznadziejnie skonstruowane, że ciągle człowiek nimi gdzieś zahacza...
- Nie wszystkie! Moje nie! Nie wrzucaj mi tu wszystkich stóp do jednego worka!

On jest pod wieloma względami nietypowy, jednak w kwestiach chorobowych zachowuje się jak tzw. typowy facet. Krótko mówiąc, właśnie żegna się z życiem, bo stłukł sobie palec stopy. Współczuć (mnie) możecie w komentarzach.