20 lutego 2014

Spożywcze ekopułapki


Eco, organic czy 100% natural? Nie daj się oszukać w ekosklepie.
Spore ekodelikatesy. Całe półki pełne zdrowych soków, słodyczy, nabiału, mąki. Pomiędzy tym wszystkim ja - od lat czytająca nałogowo etykiety, stosująca Metodę Montignaca, świadoma konsumentka. Wiem, jak unikać pułapek. Wiem też, co jest zdrowe, a czego powinnam unikać. 

EKODŻEMY
To mój pierwszy przystanek, tuż przy ekosokach. Cały regał kuszących słoiczków, wołających "bez cukru", "100% natury". Czytam składy. Owszem, w niektórych cukru nie ma, ale do truskawek dolano zagęszczony sok jabłkowy. Czyli jabłka z wodą i cukrem. Do innych dosypano słodziki. Co prawda naturalne (ksylitol, uzyskiwany z brzozy), ale tu trzeba uważać - zbyt duża ilość wywołuje rozwolnienie... i zostawia w ustach paskudny posmak. Słoik z dumnym napisem "100% natury" okazuje się zawierać zwykły dżem. Z owoców "BIO" (nie ma absolutnie żadnych badań potwierdzających, że żywność z upraw bio jest zdrowsza niż wytwarzana standardowo, to tylko podbija cenę), białym cukrem (naturalnym!) oraz koszenilą. Barwnik ten otrzymuje się przez mielenie pancerzyków owadów Dactylopius coccus, żerujących na kaktusach na terenie Mezoameryki. Metoda znana już Aztekom i Majom. Naturalnie.

Jakie przetwory owocowe kupuję?
- zupełnie bez cukru
- słodzone fruktozą, stewią lub syropem z agawy
- z dodatkiem pektyn owocowych (naturalny zagęszczacz)

ZDROWY NABIAŁ
Wokół mleka narosło sporo kontrowersji. Ja wyznaję zasadę, że wszystko jest dla ludzi. Dlatego dość często sięgam po nabiał, także ten wegański, ale zawsze po uważnej lekturze składu. Z tego powodu w sklepach omijam raczej dział z mlekiem zbożowym - nie wierzę, że mieszanka wody z olejem, tapioką, lecytyną i aromatem może być zdrowsza niż cokolwiek, co od początku do końca zostało stworzone przez naturę. Świetne jest domowe mleko migdałowe, orzechowe, kokosowe. Bardzo dobrze smakuje też mleko bez laktozy (dla nietolerujących, którzy nie wyobrażają sobie czarnej kawy). Można je kupić np. w Lidlu.

Pułapki przy przetworach mlecznych są trzy, ale wszystkie można ominąć studiując skład. Pierwsza pułapka to desery mleczne - zazwyczaj te wszystkie budynie, słodkie serki homo i hetero, ryż na mleku, mleczne przekąski, kanapki i mleka smakowe sąsiadują na półce z tym, co jest naprawdę zdrowe. Jak sama nazwa wskazuje, te wszystkie produkty są DESERAMI, a więc należy po nie sięgać jak najrzadziej. I pamiętać o umyciu zębów po tej ilości cukru. 
Druga pułapka - owoce. Wbrew powszechnej opinii i reklamom, jogurty owocowe nie zawierają całych owoców. Zawartość cukru stawia je raczej bliżej deserów niż podstaw zdrowego śniadania. Zdecydowanie lepiej jest kupić jogurt naturalny i wymieszać go z łyżką dżemu z poprzedniego punktu. Ale tu też trzeba uważać na dodatki. Jogurt naturalny powinien składać się z mleka i bakterii, które je przetwarzają. Śmietanka, mleko w proszku, żelatyna, skrobia (modyfikowana lub nie), guma guar - to substancje, które co prawda nie trują, ale nie są też niezbędne.

Jaki nabiał kupuję?
- krowi, kozi lub owczy
- bez niepotrzebnych dodatków
- zawsze o smaku naturalnym, chyba że chodzi o sery łomnickie

TEN OKROPNY GLUTAMINIAN
Nie warto wywalać pieniędzy na przyprawy uniwersalne, kostki, buliony w proszku, nawet jeśli oznaczone są dumnym napisem "bez glutaminianu" czy "eko". Mimo wyższej ceny nie różnią się składem od odpowiedników, które znajdziemy w zwykłych sklepach. Glutaminian sodu występuje w nich incognito, jako ekstrakt drożdżowy. Pisałam o tym przy okazji wpisu o kostkach rosołowych.

Pisałam również, dlaczego nie warto obawiać się glutaminianu samego w sobie. W naturze występuje on w mleku matki - zapoznajemy się więc z nim właściwie od pierwszych chwil istnienia - a także w mięsie kurczaka, wołowinie, tłustych rybach, pomidorach, selerze i pietruszce, grzybach, serach dojrzewających (szczególnie w parmezanie), cebuli, sosie sojowym. Szczególnie sporo zawierają go wodorosty, m. in. te używane do sushi. Oczywiście, wszystko w nadmiarze szkodzi - dlatego dietetycy odradzają częste spożywanie produktów doprawianych dużą ilością syntetycznego glutaminianu, a zwłaszcza podawanie ich dzieciom. Ale też nie ma co panikować. W domowym rosole też jest glutaminian.

Zatem regał z sosami w proszku, kostkami i innymi gotowcami w sklepach eko lepiej omijać. Chyba że ktoś lubi nabijać kabzę sprytnym producentom.

CZEKOLADA BEZ CUKRU
Montignac pozwala jeść gorzką czekoladę w niewielkich ilościach. Skwapliwie z tego korzystamy, zazwyczaj zaopatrując się w zwykłym spożywczaku w tabliczki gorzkiej 95% kakao - bo, jak łatwo policzyć, taka czekolada ma najwyżej 5g cukru, czyli po ziarenku na kostkę. Szerokim łukiem omijam produkty przeznaczone dla diabetyków. Co prawda nie zawierają one zupełnie cukru, ale dodatkiem do słodzików są różne substancje wpływające na konsystencję.

W przypadku czekolady zdecydowanie warto jednak przyjrzeć się działowi "fair trade". Są to produkty nieco droższe, bo wyprodukowane z poszanowaniem dla wytwórców i ich warunków pracy. Wybieranie ich jest jak wybór jajek z pieczątką 0 albo 1 ponad tańszymi klatkowymi "trójkami".

Jaką czekoladę kupuję?
- gorzką na wagę (np. w Manufakturze Czekolady)
- gorzką w tabliczkach powyżej 90% kakao
- najchętniej fair trade lub polskich firm

NA KONIEC
Pamiętajcie, że piszę z mojego punktu widzenia. Odżywiam się tak, jak sama czuję, że jest dla mnie dobrze. Są osoby, którym dieta z niskim indeksem glikemicznym nie będzie służyć, są osoby, które nie tolerują glutenu albo którym kazeina zawarta w produktach mlecznych zakleja jelita, wreszcie są alergicy - a alergię można mieć na wszystko. Powyżej zawarłam jedynie kilka najważniejszych według mnie wskazówek. To nie jest kompendium.

Ale jedna zasada jest uniwersalna: czytaj składy i wiedz, co Ci szkodzi.

PS. Dzisiaj oficjalnie zamknęłam sesję zimową ze średnią 4,0. Chwalę się, a co.