17 marca 2015

Kwiecień Bez Zakupów. W poszukiwaniu przyjemności


W kwietniu mówię sobie: masz wystarczająco.
I sprawdzam, co z tego wyniknie.


Rząd pewnego kraju przygotował program dla rolników. Wszyscy chętni mogli - zupełnie za darmo! - dostać nawóz, który sprawiał, że mogli zebrać dwukrotnie większe plony niż zwykle. Program stał się bardzo popularny. Rząd miał nadzieję, że dzięki wyższym dochodom rolnicy wskoczą na wyższy poziom życia, doprowadzą sobie do domów elektryczność i bieżącą wodę, kupią sobie samochody, telewizory, komputery i traktory.

Jednak kiedy po roku inspektorzy odwiedzili gospodarstwa, okazało się, że pola leżą odłogiem, a rodziny rolników żyją z pieniędzy, które zarobiły w zeszłym roku. Poza tym nie zmieniło się nic - ludzie dalej mieszkali w chatkach z palmowych liści, bez zdobyczy cywilizacji, a na zakupy chodzili pieszo.

Rolnicy nie dali sobie wmówić nowych potrzeb. 
Woleli pracować dwa razy mniej niż zarabiać dwa razy więcej.

To historia ze Sri Lanki, obrazująca mało popularną ideę tzw. downshiftingu. Przeciętny Europejczyk myśli sobie o jej bohaterach "ale frajerzy". Bo u nas to normalne, że pracujemy coraz więcej, żeby więcej zarabiać i móc kupić lepszy samochód, nowy komputer, kolejne pięć par butów, a wreszcie większe mieszkanie, żeby to wszystko pomieścić.

Kto tego nie pragnie, ten jest jakiś dziwny. Ostatnio spotkałam znajomą, która na wieść o moim ślubie spytała od razu: "to kiedy budujecie dom?". Żywiołowo zaprotestowałam, a ona była tym bardzo zdziwiona. Twierdziła, że to przecież naturalna kolej rzeczy. Sprawdziłam w Google. No, rzeczywiście!


Tymczasem ja już dobre parę lat temu przestawiłam się na bardziej świadome kupowanie. Uważnie robię zakupy spożywcze, czytam etykiety ze składem, zaczęłam pić kranówkę, zmniejszyłam liczbę posiadanych ubrań, uprościłam pielęgnację skóry. Ostatnio czuję, że to nie wystarcza - że trudno mi określić jednoznacznie, które moje "chcę" to chwilowe zachcianki, a które realne potrzeby.

Krótko mówiąc, chcę mieć wiele rzeczy (najlepszym przykładem są moje sezonowe listy życzeń - w tym opublikowany parę dni temu "wiosennik" - z których ostatecznie kupuję może połowę). Ale ilu tak naprawdę potrzebuję?

Wszystkie teorie rozsądnego kupowania, sensownego oszczędzania, cały minimalizm, slow life i inne poradniki konsumenta opierają się na jednej prostej zasadzie: rozpoznaniu potrzeb i racjonalnym ich zaspokajaniu. 


Niełatwe, bo smok zwany marketingiem specjalizuje się w tworzeniu potrzeb z niczego oraz skutecznym wmawianiu nam, że w pakiecie z nowymi butami nie kupujemy tylko ochrony przed pogodą, ale i elegancję, styl, podziw otoczenia, piękno, sex appeal, zgrabne pośladki czy inne niematerialne korzyści.

Tym pokusom da się oprzeć, chociaż nie jest to łatwe, bo zakupy są po prostu przyjemne. Tak jak jedzenie, spanie czy przytulanie - zaspokajanie potrzeb daje nam satysfakcję, którą niezwykle trudno jest osiągnąć w inny sposób. Ale chcę spróbować.

Nie jestem i nigdy nie byłam zakupoholiczką, więc to nie będzie odwyk od szkodliwego nałogu, jakim jest kupowanie ponad miarę. Nie mam tego problemu, więc nie muszę go rozwiązywać. Po prostu moje życie, moja celebracja przyjemności od dawna wiążą się z kupowaniem - ubrań, biżuterii, butów, dodatków, elektroniki, rzeczy do domu, a nawet jedzenia. Chcę spróbować to odwiązać. Bo przecież były czasy, kiedy byłam całkowicie szczęśliwa, nie kupując niczego.

Dlatego ogłaszam swój kwiecień
MIESIĄCEM BEZ ZAKUPÓW.


30 dni bez wydawania pieniędzy.
Ponad 4 tygodnie bez łowów po sklepach (także internetowych).
Cały miesiąc bez przyjemności kupowania.

CO ZROBIĘ?

- 31 marca zapłacę za mieszkanie, media, ubezpieczenie zdrowotne i pozostałe stałe wydatki
- będę przemyśliwać i weryfikować każdy zakup, który wyda mi się niezbędny
- 3 kwietniowe weekendy poświęcę na czystkę w szafie, w biżuterii i w książkach
- zrobię 30-dniowy "reset stylu" (wkrótce napiszę, o co chodzi)
- będę planować obiady na cały tydzień i robić zakupy pod tym kątem co niedzielę
- sprawdzę, czy bez kupowania moje życie stało się puste, nudne i pozbawione blasku

Kwietniu, przybywaj!