Bez makijażu, filtrów, retuszu, korzystnego światła oraz rzęs. Czy jest lepiej?
Poprzednie wpisy z tej serii
Na czym polega mój problem ze skórą? O bielactwie, naczynkach, skórze bardzo wrażliwej.
Z dala od swojego arsenału. Jak dbać o skórę na wakacjach?
Pewnie pamiętacie, że zamierzałam co miesiąc zdawać Wam relację z mojej walki o piękną skórę bez makijażu. Doszłam jednak do wniosku, że lepiej będzie pisać coś rzadziej, ale z sensem - żaden szpan, wrzucać wpisy z cyklu "nic się nie zmieniło, próbuję dalej". W dodatku okres od marca do maja były dla mojej skóry bardzo trudne, bo za sprawą wiosennej pogody złapałam jakieś choróbsko, a niedługo później spuchłam od alergii. Wróciłam do punktu wyjścia.
Kremy na naczynka
Jak pisałam, moim problemem są niemal permanentnie rozszerzone naczynka i zaczerwienienia na twarzy. Widać to na dzisiejszym zdjęciu - mam "motylka" na policzkach i nosie. Pajączki, czyli pękające naczynka, mam głównie na ciele (uda - efekt radosnej walki z cellulitem za pomocą mocnych masaży i biczów wodnych, na zmianę gorących i zimnych). Na twarzy na razie żadnych nie mam, zresztą nie łudzę się: jeśli się pojawią, pomoże tylko laser, nie żaden krem.
Od kremu na naczynka oczekuję uspokojenia skóry, ukojenia jej i zminimalizowania "motylka", czyli zaczerwienień widocznych na nosie, brodzie, wokół ust i na policzkach. Każdy z wymienionych kremów oceniałam pod tym kątem.
1. Yves Rocher - Krem nawilżający, redukujący zaczerwienienia
Cena ok. 30 zł
Co obiecuje producent? Krem ma nawilżać, tworzyć ochronny film na skórze i "minimalizować ryzyko zaczerwienień" (cokolwiek to znaczy). Rzeczywiście robi dwie pierwsze rzeczy, co sprawia, że nadaje się raczej na noc - jest dość gęsty, ale nie zatyka - jednak mimo regularnego stosowania i tak budziłam się z twarzą matrioszki.
Cena ok. 40 zł
Co obiecuje producent? Krem ma maskować zaczerwienienia (zawiera zielony pigment), wzmacniać i uszczelniać naczynka oraz zmniejszać ich wrażliwość, a także chłodzić i koić skórę. Dopiero zaczęłam go używać (za to w duecie z płynem micelarnym z tej serii) i mogę ostrożnie powiedzieć, że warto dać mu szansę. Na razie jest nieźle!
3. Iwostin - Capillin - Krem na naczynka na noc
Cena ok. 30 zł
Co obiecuje producent? Działanie przeciwrumieniowe, przyspieszenie cyrkulacji krwi, zmniejszenie kruchości i łamliwości naczyń włosowatych. Nie wiem, czy to w ogóle możliwe, żeby cokolwiek nakładanego na skórę działało tak głęboko... Niestety, nie zauważyłam żadnego wpływu na naczynka. Ot, taki średniak, który nawilża i niewiele poza tym.
Zamierzałam pisać coś w tym temacie regularnie co miesiąc, jednak doszłam do wniosku, że znacz
nie lepiej będzie dawać Wam znać, kiedy rzeczywiście uda mi się wprowadzić jakąś zmianę na lepsze.
Cena ok. 200 zł
Co obiecuje producent? Krem zwalcza zaczerwienienia, koi skórę i chroni przed podrażnieniami. Jak dotąd miałam tylko próbkę, która okazała się świetna - od pierwszego użycia rumieńce zmniejszyły się, a skóra stała się gładsza w dotyku i mniej podrażniona. Rewelacja, tylko szkoda, że jest tak trudno dostępny (właściwie wyłącznie w gabinetach kosmetycznych) i drogi (według mnie wart tej ceny, ale mimo wszystko to dość spora kwota).
Makijaż mineralny
Mój codzienny makijaż zajmuje jakieś 5 minut - nie robię jakiejś specjalnej tapety. Zależy mi na ukryciu zaczerwienień i ujednoliceniu kolorytu skóry (na zdjęciu widać plamkę barwnikową na skroni - efekt bielactwa; mam też przebarwienia w kilku innych miejscach).
Do podkładu mineralnego przekonał mnie jego skład: w pełni naturalny, bez składników potencjalnie zapychających pory (kremy tonujące i BB niestety nienajlepiej się tu sprawdzają, poza tym nie radzą sobie z kryciem i wymagają dodatkowego przypudrowania).
Upolowałam więc podkład mineralny sypki z polskiej firmy Annabelle Minerals (stacjonarnie w Krakowie!). Na zdjęciu po prawej stronie widzicie efekt po nałożeniu. Jak Wam się podoba?