6 listopada 2009

Jak pokochać cebulę?


Od dziecka nie znosiłam cebuli. Kiedy jeszcze żył mój Dziadek, miałam w nim sojusznika - Mama z politowaniem patrzyła, jak oboje w ten sam sposób obwąchujemy moją ulubioną potrawę, pierogi ruskie, w poszukiwaniu śladów po cebulowej konspiracji. Miałam wtedy jakieś cztery czy pięć lat.

Podobno smak zmienia się człowiekowi co 7 lat. Jednak moja niechęć do cebuli nietknięta przetrwała prawie lat 20, zmuszając Rodziców do rozmaitych kombinacji. Ostatecznie akceptowałam sok cebulowy, wyciśnięty do potraw. Co ciekawe, zawsze lubiłam szczypiorek.

Dopiero na studiach odkryłam, że sos bolognese bez cebuli to jednak nie to; że placki ziemniaczane bardzo zyskują, jeśli doda się cebulę; że ten niebiański zapach pierogów ruskich bierze się z cebuli właśnie i nie sposób inaczej go uzyskać; że pchlisty kurczak mimo dużego dodatku znienawidzonego warzywa jest po prostu boski; że befsztyki i cebula to duet niemal doskonały; że smak cebulowy w chrupkach, chipsach i innych przekąskach jest niepowtarzalny i bardzo mi się podoba; wreszcie, że cebula rozgrzewa!

I dlatego dzisiaj zrobiłam zupę cebulową, na wzór tej francuskiej.

Zupa cebulowa
a la francuska

6 dużych cebul
1/4 kostki masła (50g)
1 litr bulionu warzywnego
śmietana kwaśna
50 g ostrego sera
grzanki
gałka muszkatołowa

1. Cebule obrać i pokroić w piórka.
2. Masło roztopić, podsmażyć na nim cebule.
3. Zalać bulionem i gotować na małym ogniu, aż cebula zmięknie. Zabielić śmietaną.
4. Ser zetrzeć drobno.
5. Na spód miseczki lub głębokiego talerza wysypać grzanki, posypać serem. Nalać zupy i JEŚĆ.

Zupę można zetrzeć blenderem na gładko.


Aha, cebula daje się pokochać dalece łatwiej, jeśli przed krojeniem schłodzimy ją w zamrażarce.

Zupa na drugi dzień zyskuje przyjemny aromat.