30 stycznia 2012

In-side - część I: minimalizm


Przejrzałam w pamięci moich ulubionych projektantów, zerknęłam z dystansem na nasze mieszkanie i zdecydowałam, że ten cykl zacznę od minimalizmu.

Nie dlatego, że jest to styl szczególnie mi bliski, choć pewne jego założenia akceptuję i stosuję - ale dlatego, że wydaje mi się najbardziej kontrowersyjny, no i dlatego, że lubię wielu projektantów, którzy tworzą właśnie w tym prostym, co nie znaczy że łatwym, stylu. 

Co lubię w stylu minimalistycznym?

- Przestrzeń i światło.
 Na szczęście minęły już czasy kwaterunku, kiedy na jednego obywatela przypadało wyliczone kilka metrów kwadratowych. Ja wychowałam się w domu i większość mieszkań w blokach przyprawia mnie o klaustrofobię, zwłaszcza jeśli urządzone są w stylu "dla studenta". Moim zdaniem przestrzeni nigdy nie jest za dużo. Prawdziwym wyzwaniem jest urządzić ją funkcjonalnie, nie zagracając jej i nie zmniejszając, także optycznie. Kiedyś napiszę, jak te starania wyglądały u nas i jaki dały efekt na 50 m2.

Foto: LoftyDeGirarda.eu, proj. Justyna Smolec
- Neutralne kolory, ożywione jednym mocnym akcentem.
Nie przepadam za wnętrzami opartymi na kontrastach - typu "wszystko fioletowe albo pomarańczowe i cały pokój utrzymany w tych 2 barwach". Kiedyś lubiłam te połączenia, teraz preferuję delikatne szarości, biele, naturalne beże, które stają się tłem dla pojedynczych mebli, przedmiotów czy nawet ścian w mocnych kolorach. Wyobraźcie sobie czarno-białe zdjęcie, na którym pokolorowano jeden detal... Wiem, że niektórzy uważają takie zabiegi za kicz, ale ja dążę do tego efektu w mieszkaniu, bo mi się on zwyczajnie podoba.

Foto: decorati0ns.net
 - Gładkie tkaniny bez wzorów.
Upodobanie trudne do wprowadzenia w życie, wiem to, bo do wnętrz przeniosłam je z mojej szafy. Nie lubię koszulek z nadrukami czy napisami, omijam kratki, rzadko akceptuję paski czy kwiatki. W mieszkaniu tak samo, nie ma u mnie miejsca na niby-perskie dywany, obrusy we wzorki, kanapy typu "wygląda jak rzygowiny, ale nie widać na niej brudu". Do przyjęcia są dla mnie firanki w delikatne wzory, najlepiej geometryczne, i kolorowa pościel. Reszta ma być gładka i prosta w kształcie i w kolorze.

Fot. sklep Refre.pl
 - Proste formy.
Arabeski czy barokowa sztukateria są świetne, ale do pałaców i kościołów. Ja wolę korzystać ze sprzętów, a nie podziwiać je, godzinami odkurzając każdy detal. Lubię graficzne formy i kształty mebli, niekoniecznie kubistyczne, ale koniecznie bez zbędnych ozdobników. Dodatkowym plusem tego rodzaju przedmiotów jest łatwość utrzymania ich w czystości.
Foto: LovelyPackage.com

Czego nie lubię w stylu minimalistycznym?

- Graniczącego z obsesją redukowania liczby sprzętów. 
Czasem projekt jest tak minimalistyczny, że z pomieszczenia nie da się korzystać bez pogwałcenia założeń stylu. Poniżej piękna łazienka, w której po umyciu rąk pozostaje je chyba wytrzeć w spodnie, wychodząc po kąpieli z tej wanny jednym ślizgiem wylądujemy w sąsiednim pomieszczeniu, a mokry ręcznik wyrzucimy od razu do kosza, bo twórca nie uwzględnił przeznaczenia pomieszczenia.

Foto: AllDoing.com
- Przedkładania wyglądu nad pragmatyzm
Kubistyczna kanapa z oparciem sięgającym ledwie za nerki wygląda świetnie, ale siedzi się na niej fatalnie. Większość tego typu modeli każe nam także wybierać pomiędzy designem a gościnnością, bo pod cienkimi nóżkami nie można umieścić mechanizmu rozkładającego. Myślę, że żeby nie przesadzić, warto pamiętać, że dom jest do mieszkania, a ogląda się ekspozycje w sklepach i zdjęcia w magazynach.
Foto: HomeInteriorDesignInfo.com
Tak, to już koniec tego przydługiego wpisu. Mam nadzieję, że po tej lekturze macie już jako-takie pojęcie o tym, co mnie kręci. Poznaliście w końcu jeden z 4 stylów we wnętrzach, które składają się na moją ukochaną eklektyczną mieszankę. Dalszy ciąg już niedługo.

Jeśli macie uwagi co do formy lub treści - zapraszam do konstruktywnej krytyki w komentarzach.