Część druga zeszłorocznego wpisu o sklepie na I. Co się zmieniło? Wszystko! Po remoncie jest milion razy lepiej. Wróciły wszystkie działy, sprawdzanie stanu zaopatrzenia na stronie działa, można też zadzwonić w dniu zakupów i zarezerwować wybrany towar. A środowe działania pracowników krakowskiego sklepu całkowicie mnie rozbroiły i nawet troszkę wzruszyły. Poczułam się jak w jakimś filmie o świętach, w którym nawet niemożliwe staje się możliwe.
Dojazd
Po zmianach w rozkładzie jazdy... cóż, TAM nie było różowo (wcisnęłam się w autobus 130 i szczęściem nie musiałam używać łyżki do butów, żeby się z niego wyłuskać przy wysiadaniu). W drodze powrotnej poszłam po rozum do głowy i na przystanku Conrada wsiadłam w autobus 168, który dowiózł mnie na pętlę Krowodrza Górka, skąd miałam do siebie bezpośredni tramwaj. Ogólnie nie polecam połączeń obejmujących autobus 130, ale w porównaniu z zeszłym rokiem jest dużo lepiej.
Cud 1
Dział z naczyniami. Bezskutecznie szukam tego, co upatrzyłam na prezent. Widzę panią w żółtej koszulce. Pędzę zapytać.
- Ojej, wie pani, nie mamy tego już od dwóch tygodni... Ale znalazłam dzisiaj jedną sztukę między kołdrami. Tam stoi wózek z rzeczami, które mam odłożyć na miejsce, może pani sobie wyjąć, jeśli jedna sztuka wystarczy.
Cud 2
Dział z dekoracjami. Bezskutecznie szukam tego, co upatrzyłam na kolejny prezent. Dwie sztuki wiszą na ekspozycji, ale przecież nie będę demolować sklepu. Widzę panią w żółtej koszulce. Pędzę zapytać.
- Ojej, wie pani, one się już dawno sprzedały...
- Ale tam wiszą dwie sztuki na ekspozycji. Czy nie moooże pani nic z tym zrobić? - robię oczka kota ze "Shreka".
- Niech pani idzie za mną. No, jest. Tylko takie z ekspozycji to będzie przecenione, bo bez opakowania. Niech pani pójdzie na dział sprzedaży okazyjnej, tam pani przykleją cenę.
Wracam do grona fanów Ikei z prawdziwą przyjemnością, mile dopieszczona.
Tegoroczne święta sponsoruje cudowność pań ze sklepu Ikea Kraków. Dziękuję!