5 stycznia 2013

Buka style


- Postanowiłam założyć bloga szafiarskiego - zwierzyłam się Siostrze.
- Co było impulsem? - spytała Siostra.
- Było minus piętnaście, więc ubrałam się ciepło, a przed wyjściem spojrzałam w lustro i pomyślałam, że wyglądam bardzo faszyn, ale jak Buka. Więc mój blog będzie się nazywał "Opa! Buka style".
- Dooobrze... - zgodziła się ostrożnie Siostra. - Proponuję jako podtytuł "Ogry mają warstwy".

Bycie potwornym zmarzluchem przy jednoczesnym braku chęci wyglądania "sexy" (i niechęci do wyglądania jak Buka) nie jest wcale takie złe. Mielonka tyrolska na grzbiet i jedziemy. Gorzej, że ja się staję zmiennocieplna także w ramach aklimatyzacji. W Rzymie było 10 stopni cieplej niż w Krakowie, a ja i tak spałam w bluzce termicznej i długich spodniach od piżamy, bo przez pierwsze dwa dni po prostu marzłam, chociaż śródziemnomorski żar lał się z nieba.