W niedzielę wieczorem przygotowałam panini, zapiekłam w opiekaczu, owinęłam w folię aluminiową i w pracy tylko odgrzałam. W nadzieniu był ser camembert i rukola. Dodatkowo wzięłam buteleczkę soku pomidorowego. Ciabatta niestety nie na długo zaspokaja głód, ale w poniedziałek trudno mi znaleźć czas na wielkie obiady. Minus wszelkich kanapek na ciepło jest taki, że w mikrofalówce robią się nieco gumowe.
2. WTOREK
Dziś tylko zupa - ziemniaczana z szynką - zamówiona na telefon. Skromnie, bo oprócz tego jedliśmy wszyscy urodzinowy tort czekoladowy W. (Dlatego nie gotowałam niczego w domu poprzedniego dnia - bo piekłam.) Zupy są w pierwszej trójce najbardziej przyjaznych mikrofalówce dań, ich smak i konsystencja nie zmieniają się pod wpływem działania tego urządzenia.
3. ŚRODA
Kalafior zapiekany z ziemniakami, z szynką szwardzwaldzką i parmezanem - pozostałości z wczorajszej rocznicowej kolacji. Rano było bardzo pochmurno, stąd potworne zdjęcie. Ale dzięki temu długo nie byłam głodna - choć musiałam wytrzymać tylko do 16:30, kiedy to spotkałam się z Nim na drugiej, właściwej rocznicowej kolacji.
4. CZWARTEK
Popołudnie spędziłam poza domem, więc poszłam po linii najmniejszego oporu: barszcz z kartonika i kupne krokiety. Pożywne, smaczne, choć średnio zdrowe.
5. PIĄTEK
Risotto z brokułami i kurczakiem - z wczorajszej domowej kolacji. Ryż też bardzo dobrze poddaje się mikrofalom. Na dłużej syci brązowy, ale ja po arborio też nie narzekałam na głód. (Moje przepisy na risotto: białe risotto i risotto z zielonym groszkiem oraz ryż po kubańsku.)
Po tym zabieganym tygodniu refleksji mam kilka: nie odżywiałam się najlepiej - powinnam większą wagę przykładać do warzyw, a mniejszą do sycących węglowodanów. Mam jednak czyste sumienie pod tym względem, że pomimo małej ilości czasu nie sięgnęłam po gotowce w postaci zupek chińskich. Kolejny tydzień przede mną, równie zalatany, ale może uda się lepiej jeść.
Życzcie mi powodzenia!