15 września 2012

Garść przyjemności 5


Pierwsza garstka tutaj, druga tutaj, trzecia tu, czwarta tu, a pomysłodawczyni cyklu tutaj.

1. Rower w weekendy.
Co prawda na Rosynancie wjechanie nawet pod niewielką górkę graniczy z cudem i wywołuje fontannę zgrzytów w maszynerii oraz lawinę sapania u niżej podpisanej, ale nie ma nic przyjemniejszego jak dwie godzinki jazdy na rowerze przed niedzielnym obiadem.

2. Nowe książki. 

Niedawno przystopowałam z projektem 52 książki, zanurzając się tymczasowo w milusim bajorku już znanych powieści dla nastolatek. Ale dzięki inspiracjom z kilku stron znów żegluję po pełnym morzu na trzech tytułach jednocześnie (obecnie "Madame" Libery, "Grywalizacja" Tkaczyka i "Pomniejsze bóstwa" Pratchetta, tym razem po polsku). Dzięki zmianie pogody na gorszą i mniej rowerową zyskałam też prawie godzinę czasu dziennie na czytanie!

http://czasnawnetrze.pl/i/dz04MDAmaD04MDA=/ce13fffa/14375-fotel_strandmon_ikea.jpg


3. Fotel.
Tak jak się spodziewałam, po kupieniu Idealnego Fotela nie możemy się dogadać, kto na nim spędza popołudnia - jest tak wygodny, że żadne z nas nie ma już ochoty siadać na sofie. Właściwie gdyby nie to, że Fotel nie daje się zamienić na dwuosobowe łóżko, kiedy mamy gości, poważnie przemyślałabym zamienienie sofy na dwa Fotele.

4. Plany urlopowe.
Tydzień w Wiecznym Mieście stał się już historią, a przede mną weekend w Barcelonie. Uwielbiam planować wyjazdy! Przeglądam mnóstwo stron o podróżach i zdjęcia tych, którzy już tam byli, i marzę o tym, że ja też... że już niedługo...

5. Moja ukochana praca.
Oj, pamiętam, jak rok temu studziliście mój entuzjazm! Minął już ponad rok, a ja dalej wstaję codziennie rano z uśmiechem od ucha do ucha. Fakt, śni mi się często, że w krwawy sposób morduję autorów różnych poprawek. Bywa, że mam ochotę rzucić wszystko w diabły i kogoś naprawdę zamordować. Bywa, że opadają mi ręce z bezsilności i powieki ze zmęczenia. Ale i tak robię to, co kocham, więc jest to nadal moja praca idealna!